Gambia na własną rękę – co, jak i za ile. Bezpieczeństwo, ceny, noclegi, kuchnia, transport.

Wiele osób zastanawia się pewnie, czy trudno zorganizować wyjazd do Afryki na własną rękę, czy jest to bezpieczne i jakie są koszty zorganizowania takiego wyjazdu. Postaramy się rozwiać Wasze wątpliwości i zachęcić do odwiedzenia Gambii.

DSC_0553

BEZPIECZEŃSTWO

Zaczniemy od bezpieczeństwa, bo chyba najczęstszym powodem rezygnacji z odwiedzenia Czarnego Lądu są obawy w tej kwestii. Gambia jest krajem w 100% bezpiecznym! Ludzie są niezwykle przyjaźni i pomocni. Nie ma obaw poruszania się po zmroku, żeby czuć się bardziej komfortowo warto wziąć latarkę, bo większość dróg, szczególnie bocznych jest nieoświetlonych. Poza tym w Gambii często występują przerwy w dostawie prądu, więc latarki jak najbardziej się przydają. Gambijczycy zdają się być świadomi, że jako kraj ubogi, nie posiadający złóż mineralnych, ropy itp., powinni położyć nacisk na rozwój turystyki. Kiedy tylko widzą białego człowieka, starają się mu pomóc, doradzić, pokazać ciekawe miejsca i zwyczaje. Gambijczycy dają turystą to co mają – swój czas i swoją gościnność. Wiedzą bowiem, że jeden zadowolony turysta przekaże swoją opinię znajomym i być może ci także będą chcieli odwiedzić ten najmniejszy w Afryce kraj.

DSC_0413Przed wybraniem się do Czarnej Afryki wiele osób (my także) obawiają się chorób. Największym zagrożeniem jest malaria. Podróżując tak jak my – w porze suchej, nie ma się za bardzo czego obawiać. Podczas prawie 3 tygodni wędrowania po tym kraju nie spotkaliśmy zbyt wielu komarów. Wybrzeże jest całkowicie bezpieczne, nieco większe zagrożenie występuje podczas wędrówki wzdłuż rzeki Gambii, wgłąb kraju. Słyszeliśmy też, że komary są zmorą Barry, dlatego zawsze warto przeprawić się na drugi brzeg rzeki i tam szukać noclegu. Mimo, że zagrożenie malarią, szczególnie w porze suchej nie wydaje się duże – lepiej dmuchać na zimno i stosować profilaktykę przeciwmalaryczną. My zażywaliśmy Malarone (tylko dlatego, że dostaliśmy go za darmo, bo mieliśmy już wykupioną kilka razy tańszą doksycyklinę), a po zmierzchu używaliśmy preparat o dużym stężeniu deet-u (my wybraliśmy Muggę). Przed wyjazdem do Gambii warto się zaszczepić. Wymagana jest szczepionka przeciw żółtej gorące (koszt szczepienia ok. 180 zł). Pozostałe szczepienia, według uznania (my już mieliśmy zrobione WZW A+B oraz tężec).

CENY

Zacznijmy może od tego jak dostać się do Gambii. Do Banjulu w Gambii lata z Barcelony tania, hiszpańska linia Vueling. Ceny w promocji kształtują się na poziomie 700-1000 zł w dwie strony. Do Barcelony tanio można się dostać z Polski Ryanairem lub Wizzairem ; z Berlina Easy Jetem, lub tak jak my (wykorzystując aktualną promocję) Lufthansą – przy dobrych wiatrach można też trafić dobrą cenę z wylotem z Polski.

Gambia jest krajem tanim. Walutą Gambii jest dalasi, 1 dalasi to około 0,08 zł. Wszystkie podane w tekście ceny są z lutego/marca 2014 roku.

Noclegi

Za większość noclegów w Gambii płaciliśmy ok. 30 zł/osobę/noc. Warto sobie zarezerwować coś na pierwszą(e) noc(e), a jak się już zaaklimatyzujemy, wystarczy zapytać kogoś na ulicy i na pewno nam pomoże znaleźć coś miłego i niedrogiego. My pierwsze noce spędziliśmy w Mango Lodge. Mimo, że tutaj nocleg był trochę droższy, niż wspomniane 30 zł jest to super opcja na pierwsze noce. Rezerwację można dokonać przez Internet, kontaktując się z właścicielem – brytyjczykiem – Robem Hygate ([email protected]), lub bezpośrednio na stronie  Mango Lodge. Rob pomógł nam wiele w organizacji wyjazdu. Dodatkowo dokonując rezerwacji na 7 nocy, transfer z lotnisk i ostatni nocleg dostaliśmy gratis. Obsługa w lodge jest niezwykle miła i pomocna. W lodge znajduje się mega klimatyczna, zrobiona w afrykańskim stylu łazienka pod gołym niebem, która sprawiła, że już od pierwszej nocy poczuliśmy prawdziwy afrykański klimat. Mango Lodge posiada także basen, w którym można się schłodzić. Przyznamy, że zdarzyło nam się korzystać z tego luksusu. Mimo, że w nocy czasem biegające po dachu gryzonie czasem utrudniały zaśnięcie, a raz zdarzyło nam się popatrzeć szczerze w oczy wielkiemu pająkowi – w 100% polecamy tą lodge, w szczególności na pierwsze noce.

Wszystkie pozostałe noclegi łapaliśmy na bieżąco, korzystając z pomocy miejscowych. Warunki były całkiem niezłe, zawsze mieliśmy dostęp do bieżącej wody, toalety i prysznica. Nie zawsze był prąd, ale nie zapominajmy, że jesteśmy w Afryce. Namiary na niektóre hotele podawaliśmy we wcześniejszych wpisach.

Wyżywienie – gambijska kuchnia

Afrykańska kuchnia mimo, że dość smaczna, jest dość monotonna. W Gambii dominuje w niej ryż oraz ryby. Jedzenie jest za to bardzo tanie, a jedynym minusem jest (zdecydowanie za) długie oczekiwanie na posiłek.

Śniadania jadaliśmy zazwyczaj albo u Fatimy na zapleczu sklepu, szkoły, czy na jej podwórku – własnoręcznie przygotowane przez Jej rodzinę było pożywne i bardzo smaczne. Za kawę z mlekiem i sporek wielkości hot-doga z warzywami itp. płaciliśmy 75 dalasi (ok. 6 zł).

Czasem zdarzało się nam jadać w obskurnych knajpach, do których gdyby nie zaprowadzili nas miejscowi – sami na pewno byśmy nie trafili. Można tam było za kwotę od 30-75 dalasi (2,40-6 zł; w zależności od miejsca) zjeść przepyszną bagietkę z omletem i mega słodką kawą, do której zrobienia Gambijczycy wykorzystują słodzone, skondensowane mleko – po prostu palce lizać! Do dziś tęsknimy za taką kawą.

Zdarzało nam się też samemu przygotować śniadania. Kupowaliśmy wtedy w sklepie świeżą bagietkę tapa lapa za 6 dalasi (0,5 zł) i do tego np. czekoladę, fasolkę w puszce lub jakąś konserwę. W Gambii czekoladę do smarowania chleba (coś jak nutella) można kupić na łyżeczki. Jedna łyżeczka kosztuje 2 dalasi. Zamówiliśmy więc 5 takich łyżeczek, a pan zapakował je do woreczka. Można też poprosić, żeby na miejscu przygotowano bagietkę z czekoladą.

W trakcie dnia, najczęściej zapychaliśmy się owocami – bananami czy papają. Za kiść bananów płaciliśmy ok 40 dalasi. Spożywaliśmy też duże ilości napojów – wody, coli i piwa. Za 1,5 litrową butelkę wody lub za małą coca-colę płaciliśmy 15-25 dalasi (1,2-2 zł). Piwo w sklepie kosztowało 25-30 dalasi (ok. 2 zł). W knajpach ceny na napoje były niewiele wyższe (nigdy nie płaciliśmy więcej niż 40-50 dalasi (3-4 zł)).

Od samego początku liczbę posiłków ograniczyliśmy do dwóch dziennie – śniadania i obiadokolacji. Wynikało to z faktu, że na posiłki czekało się zazwyczaj bardzo długo. W lokalnych knajpach nie istnieje coś takiego jak menu. Za pierwszym razem kiedy chcieliśmy zamówić coś do zjedzenia, zapytaliśmy co knajpka może nam zaoferować. Właściciel z rozbrajającym uśmiechem na twarzy pyta – co chcemy zjeść. Tak właśnie funkcjonują tutejsze lokale. Przychodzisz, mówisz na co masz ochotę i czekasz… Właściciel idzie wtedy do okolicznego sklepu, robi zakupy. Zazwyczaj w jednym sklepie nie dostanie wszystkich składników, więc robi wycieczkę po kilku. Wraca, rozpala palenisko i zaczyna gotować. Wszystko to zajmuje jakieś co najmniej 2 godziny – ale przynajmniej mamy pewność, że to co jemy jest świeże. Obiady najczęściej jadaliśmy w knajpce One World w Brufucie, prowadzonej przez niezwykle miłego rastamana. Zawsze starał się dogodzić naszym kulinarnym upodobaniom. Raz powiedzieliśmy mu, że oboje lubimy ostrą kuchnię. Od tego czasu gardło nam wypalało – rasta się starał 🙂 Za wielki talerz, z którego dosłownie się wysypywało jedzenie płaciliśmy w One World zawsze 50 dalasi (4 zł). Mimo, że jadaliśmy tylko dwa razy dziennie, czasem nie byliśmy w stanie zjeść wszystkiego. Jedzenie u rasty było pyszne! W innych miejscach za obiady płaciliśmy 50-200 dalasi (4-16 zł).

 Transport

W Gambii istnieją trzy rodzaje transportu – duże taksówki bush taxi, małe taksówki – żółte dla miejscowych i zielone – dla turystów. Z tych ostatnich nigdy nie korzystaliśmy.

Najtańsze są duże bush taxi, które kursują na określonych trasach – coś jak nasz autobus, tylko w Gambii nie ma ani przystanków, ani rozkładu jazdy. Jak musisz się gdzieś przemieścić, po prostu wychodzisz na drogę i machasz. Cena w bush taxi jest z góry ustalona. Przejazd od jednego do drugiego głównego miejsca (np od ronda do ronda – kilkanaście kilometrów) kosztuje 7 dalasi (0,6 zł). Jeśli jednak chcesz wysiąść prędzej – nie ma sprawy. Po prostu pukasz ręką w blachę busa albo w szybę i kierowca zatrzymuje się tam, gdzie chcesz. Wszystko działa sprawnie – mniej sprawne są tylko samochody, które jeżdżą po Afryce. Przez 3 tygodnie spotkaliśmy może 2 albo 3 auta, w których, jak nam się wydawało – chyba wszystko działało. Cała reszta to totalne wraki, które w Europie nie zostałyby dopuszczone do ruchu. Śmialiśmy się, że w Afryce auta te przeżywają trzecią młodość 😉 Rzadko która taksówka, którą jechaliśmy miała całą szybę. Zazwyczaj była ona potłuczona w drobny mak. Żeby otworzyć okno (o klimatyzacji oczywiście można tylko pomarzyć) trzeba poprosić kierowcę o udostępnienie korbki do spuszczania szyby – bo ta przypadała często jedna na cały samochód 🙂 No cóż – this is Africa. Do samochodów pakowane jest tyle osób ile się da – a jak się nie da, to nie szkodzi, i tak się zmieszczą. Bagaże przewożone są na dachu – za drobną dodatkową opłatą. Przewozi się dosłownie wszystko – od małych pakunków, po kosze z rybami do żywych zwierząt jak np. kozy.

Żółte taksówki, są trochę droższe, ale czasem żeby zaoszczędzić czas warto z nich skorzystać. Nie mają z góry ustalonej trasy, ani ceny, którą negocjuje się z kierowcą. Najdroższe są taksówki zielone – turystyczne, jednak o nich nie możemy nic powiedzieć, bo z nich nie korzystaliśmy.

Żeby przedostać się na drugi brzeg rzeki trzeba skorzystać z lokalnych łódek, albo promów. Nie są one drogie. Za przeprawę promową płaci się około 10-15 dalasi (1 zł). Czasem trzeba dopłacić za przewożony bagaż. Z Barry do Banjulu pływa prom i łódki. Prom jest tańszy, jednak kursuje tylko kilka razy dziennie. Łódki pływają częściej, jednak, trzeba się przygotować na ekstremalne przeżycia, ponieważ do łódki nie ma żadnego pomostu, więc na silni miejscowi chłopacy przenoszą pasażerów z brzegu do łódki na swoich barkach. Przeżycie niezapomniane, jednak więcej byśmy tego nie zrobili 😉

PODSUMOWANIE – ZA ILE WAKACJE W GAMBII

Ile w takim razie potrzebujemy pieniędzy, żeby wybrać się do Gambii?

Poniżej kalkulacja dla 7-dniowego pobytu, przyjmując ceny z lutego 2014 r:

Przelot: 1000-1500 zł

Noclegi: 30 zł x 7 = 210 zł

Śniadanie: 3-6 zł x7 = 21-42 zł

Obiady: 4-16 zł = 28 -112 zł

Coś na ząb w ciągu dnia (owoce, itp): 3 zł x7 = 21 zł

Picie (1 woda, 3 cole, 2 piwa dziennie) 9-13 zł x7 = 63-91 zł

Transport (zakładamy, że nie organizujemy dalekich wycieczek, tylko zwiedzamy okoliczne miejscowości) 10 zł x 7 = 70 zł

Tak więc, żeby wybrać się na tydzień do Gambii na własną rękę potrzebujemy co najmniej 1400-2000 zł. Oczywiście koszty w przeliczeniu na jeden dzień pobytu zmniejszają się znacząco jeśli nasz wyjazd będzie dłuższy, bo najdroższy jest sam przelot. Przy naszych założeniach 14-dniowy pobyt w Gambii kosztowałby nas 1800-2500 zł. Trochę więcej, jeśli chcemy się przemieszczać w bardziej odległe zakątki.

Może zainteresują Cię inne wpisy?

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

24 Comments

  1. Super wpis 🙂
    Naprawdę mam coraz większą ochotę się wybrać na zachodnie wybrzeże Afryki 🙂
    Dzięki serdeczne! – muszę przyznać, że lubię Was „śledzić” 🙂

  2. MR pisze:

    Szukając informacji o cenach w Gambii trafiłam na ten wpis. Wybieram się tam w styczniu 2015 na dwa tygodnie i już nie mogę się doczekać! Dzięki za pomocne informacje!

  3. strazakn pisze:

    Bardzo pomocna informacja. Wielkie dzięki

  4. Darek pisze:

    Już mam chrapkę na ten wyjazd

  5. AJ pisze:

    cześć:) czy w gambii istnieje coś takiego jak wypożyczalnai samochodow lub chociaż skuterów/rowerów :)?

  6. Bardzo pomocna informacja, mam coraz większą ochotę tam jechać, mam jednak fobię na pająki i nie bardzo bym chciała spotkać się oko w oko z tym obrzydlistwem.

  7. Ola pisze:

    Mam pytanie w sprawie szczepień na tak krótki wyjazd? Robiliście jakieś?

  8. Pluzyczka Bożena pisze:

    Brzmi zachęcająco i przyznam że skorzystam….. Czy oprócz paszportu i książeczki szczepień potrzebne są inne dokumenty?

  9. Marta pisze:

    Nie wymienusliscie pieniędzy na euro czy dolary?

  10. Paulina pisze:

    Czy w Gambii można płacić dolarami czy tylko lokalną walutą Dalasi ?

  11. Internauta pisze:

    Super artykuł, miło się czyta, nabrałem ochoty się tam wybrać, mam pytanko, jak poradzi sobie tam osoba na wózku inwalidzkim, samodzielnie?

    • Trochę trudno nam jest odpowiedzieć na to pytanie, choćby ze względu, że byliśmy w Gambii już kilka lat temu i od tego czasu przemysł turystyczny mocno zaczął się rozwijać. Kiedy my byliśmy, główne drogi były asfaltowe, ale już pobocza i boczne drogi, już są piaskowe, co widać na zdjęciach.
      Pozdrawiamy i życzymy powodzenia! 🙂

  12. interneuta pisze:

    Super artykuł, nabrałem ochoty się tam wybrać, jakie są warunki dla osoby niepełnosprawnej na wózku?, udtwardzone czy miękkie drogi, asfalt, etc?

  13. Łukasz pisze:

    Witam. Bardzo ladny artykul i mam chec pojechac i zobaczyc. Tylko na stronie ministerstwa po wydarzeniach ze stycznia 2017 sa rpzne ostrzezenia no i informacje np o kradziezach itp i zaczepkach w stosunku do kobiet a z innych zrodel ze to najbezpieczniejszy kraj afrykanski z zerpwa przestepczoscia… I jak to w koncu wyglada po tych przebojach z prezydentem itp.?
    Ale mam tez calkiem inne pytanie. Znalazlem informacje na ministerialnej stronie ze homoselsualizm jest w Gambii zakazany. A tak sie sklada ze my dwoch Lukaszow jestesmy malzenstwem. I teraz pytanie czy bedac w Gambii i spiac w jednym lozku w hotelu i robiac sobie wspolne zdjecoe nie trafimy do wiezienia? Bo oczywiscie my nie nalezymy do tych co emanuja seksualnoscia itp ale obawy oczywiscie sa… Bede wdzieczny za odpowiedz.

Leave a Reply

Translate »

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

rogalin