Fez. Morocco – it’s time to say goodbye…

DSC_0106Nasza marokańska przygoda powoli dobiega końca. Ostatnią noc spędzamy w Fezie, a właściwie na jego przedmieściach. Nocleg rezerwujemy dzień wcześniej przez booking.com, żeby uniknąć długich poszukiwań jak poprzedniego dnia w Marrakeszu. Znaleźliśmy fajny, przestronny apartament za przyzwoite pieniądze. Mamy dostęp do kuchni, więc wieczorem jedziemy kupić coś do jedzenia, żeby było na poranne śniadanie. Od najbliższego miejsca, gdzie widać jakieś oznaki życia dzieli nas kilka kilometrów, więc podjeżdżamy autem. Zatrzymujemy się, robimy zakupy i robimy mały rekonesans po okolicy. Michał idzie przekąsić jakąś bułę na kolację, a Paulina czekając na niego zaważa, że uważnie przygląda jej się grupka dzieci grających w piłkę. Odwzajemnia uśmiech i w jednym momencie piłka ląduje w jej kierunku, uprzedzając wesołym okrzykiem: Madam! I tak, kiedy Michał czeka na swoją kolację, Paulina rozgrywa z dzieciakami mecz. Ich ogromna radość sprawia, że nie chce się wracać do domu. W 15 minut zleciało się pół osiedla. Pewnie jeszcze długo będą opowiadać znajomym, jak to z białą kobietą rozegrali mecz.

DSC_0097Następnego dnia rano pakujemy plecaki, negocjujemy z właścicielami domku, żebyśmy mogli wymeldować się 2h później, tak żebyśmy zdążyli pójść pozwiedzać Fez, wrócić i wziąć prysznic. Podjeżdżamy do centrum i bacznie rozglądamy się po okolicy, żeby zanotować charakterystyczne punkty. Ponoć w medinie bardzo łatwo jest się zgubić. Na wszelki wypadek robimy zdjęcia okolicy, gdzie zaparkowaliśmy auto, żeby w razie potrzeby pokazać, jakiego miejsca szukamy. Bardzo chętnie przeżylibyśmy kolejną przygodę i zgubilibyśmy się, ale może niekoniecznie w dniu, kiedy mamy lot powrotny. Niestety samolot za nami nie zaczeka, wolimy więc nie ryzykować 😉

Na parkingu zaczepia nas miejscowy. Mówi, że jest przewodnikiem. Grzecznie mu dziękujemy, raz już nadzialiśmy się na „przewodnika”. Po chwili namysłu podchodzimy jednak i pytamy o cenę. Stargowaliśmy ją o ponad połowę i za jakieś 30 zł, robi nam 2 godzinną wycieczkę po medinie. Oferował nam 3 h, ale tyle czasu niestety nie mamy.

Fez w naszej ocenie jest jednym z ciekawszych miast, niewątpliwie wartym zobaczenia. Ponad 9 tys. wąskich uliczek sprawia, że naprawdę łatwo jest się tu zgubić. Ze względu na ograniczony czas nie żałujemy, że wzięliśmy przewodnika. Pokazał nam najbardziej charakterystyczne dla krajobrazu Fezu i widoczne na każdym zdjęciu z tego miasta – garbiarnie skór.

Uczestniczyliśmy przez chwilę w lekcji w miejscowej szkole, wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród dzieciaków.

DSC_51

Jedyne, czego żałowaliśmy, to że mamy tak mało czasu. Chętnie zostalibyśmy dłużej. Niestety czas wracać do domu, do codziennej rzeczywistości i … zacząć snuć plany na kolejny wyjazd! Bo bez tego, już chyba nie umiemy funkcjonować! Podróże nadają sens naszemu życiu. Kiedy raz ruszysz w podróż – ciężko jest się zatrzymać. To działa jak nałóg! Kto raz spróbował – ten wie.

Żegnamy się z przewodnikiem. Czas na szybki prysznic i w drogę. Nasza wyprawa dobiega końca. Pakujemy się, a za ostanie pieniądze kupujemy obiad i prowiant. Przed nami długa droga. Z Fezu lecimy do Brukseli. Tam spędzamy całą noc na lotnisku. Rano lecimy do Warszawy, a później Polskim Busem do Poznania.

Może zainteresują Cię inne wpisy?

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

Leave a Reply

Translate »

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

rogalin