Lipawa. Za kratkami w opuszczonym mieście

Jednym z ciekawszych miejsc jakie zwiedziliśmy na Łotwie jest Lipawa. Łotewska stolica muzyki – w szczególności rocka, leżąca nad Bałtykiem, mimo swej niepozorności ma bardzo wiele do zaoferowania, nawet nam, którzy  za zwiedzaniem miast zdecydowanie nie przepadają…

DSC_0985Wybierając się na krótki spacer po mieście, nie da się nie zauważyć wszechobecnej muzyki. Na co którejś płytce chodnikowej umieszczone są wizerunki nut, które prowadzą nas do centru w którym mieści się wielki pomnik gitary. Żeby tam dotrzeć mijamy aleję gwiazd oraz wiele sklepów i knajp muzycznych. Mimo, że nie jesteśmy wielkimi miłośnikami muzyki, to klimat Lipawy bardzo pozytywnie na nas wpływa.

Jednak to nie muzyczny klimat Lipawy przyciągnął nas do tego uroczego miasteczka, a jedna z dzielnic – Karosta – dawna radziecka baza nadmorska. Żeby do niej dotrzeć, trzeba przejechać przez drewniany most obrotowy. Po jego drugiej stronie naszym oczom ukazuje się zupełnie inny świat… opuszczone, rozsypujące się budynki, dawny port, bunkry, mocno zniszczone, prawie dwukilometrowe molo, budynki zatopione w morzu… i dawne radzieckie więzienie. Dziś Karosta jest jedną z dzielnic Lipawy, niegdyś stanowiła oddzielną część, niedostępną dla ludzi z zewnątrz.

Zwiedzanie Karosty chcemy zacząć od spaceru po molo.  W przewodnikach uprzedzano, że jest ono w bardzo złym stanie technicznym. Tymczasem po kilku krokach okazuje się, że molo trzyma się całkiem nieźle. Dopiero kiedy mijamy pas falochronów – przekonujemy się, że przewodniki wcale nie przesadzają. Dalsza droga do łatwych nie należy – zerwane fragmenty betonu, niekiedy przysypane górą kamieni, która umożliwiała przejście, dziury – miejscami na wylot. Silny wiatr i deszcz nie ułatwiały spaceru. Trzeba było mocno uważać, żeby się nie poślizgnąć. Mimo niesprzyjających warunków udało nam dotrzeć na sam koniec – oddalony od brzegu o 1,8 km. Spacer zajął nam trochę czasu. Kiedy dotarliśmy z powrotem do auta, było już prawie ciemno.  Następnego dnia kontynuujemy zwiedzanie wybrzeża. Natrafiamy na dawne bunkry, fragmenty zatopionych w morzu budynków, wież strzelniczych.

DSC_0165

Zwiedzamy także cerkiew św. Mikołaja, a ponieważ jest niedziela, udaje nam podpatrzeć jak wygląda prawosławna msza. Nigdy przedtem nie mieliśmy okazji bliżej zapoznać się z tą religią, dlatego przystanęliśmy na chwilę podglądając obrzędy sprawiane podczas mszy. Przypomina nam to trochę spektakl, a nie mszę jaką znamy z katolickich kościołów. Z zewnątrz wygląda to dość niesamowicie, dlatego zatrzymujemy się na kilka minut w drzwiach cerkwi i podglądamy modlących się wiernych.

Miejscem, które trzeba zwiedzić będąc w Lipawie jest dawne radzieckie więzienie. Bilet wstępu kosztuje 3LVL, a studencki 2 LVL. Bardzo sympatyczna pani oprowadza nas po celach i opowiada historię więzienia, które powstało w budynku szpitala wojskowego. Ostatni więzień opuścił je dopiero w 1997 roku. Muzeum więzienie można nie tylko zwiedzać, ale i wykupić sobie w nim nocleg, podczas którego doświadczamy wszystkich „luksusów” jakie kiedyś mieli więźniowie. W recepcji zostajemy zakuci w kajdanki, a następnie przesłuchani. Noc spędzamy w mało przyjaznej celi na więziennych pryczach. Mało smaczne śniadanie podane zostaje przez więzienne kraty, a każdy przejaw nieposłuszeństwa lub próby złamania regulaminu więziennego- karany. Klawisz może nas obrzucić stekiem wyzwisk, a my nie możemy złożyć zażalenia na hotel, gdyż na początku podpisujemy klauzulę, że zgadzamy się być traktowani jak prawdziwi więźniowie. Kiedy tylko się o tym dowiedzieliśmy, natychmiast wysłaliśmy maila z prośbą o rezerwację noclegu. Takie ekstremalne przygody, to coś dla nas. Niestety hotel czynny jest tylko do końca września, gdyż później w nieogrzewanych celach jest zbyt zimno.

Może zainteresują Cię inne wpisy?

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

Leave a Reply

Translate »

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

rogalin