Z Madikeri udajemy się do leżącego w Kerali portowego miasta Koczin, słynnego przede wszystkim z sieci rybackich, będących pozostałością po chińskich rybakach. Miasto zdecydowanie inne od tych, które do tej pory zwiedziliśmy. Zdecydowanie bardziej turystyczne, tak jakby bardziej europejskie.
Do Koczinu przybywamy późnym wieczorem. Mamy zarezerwowany nocleg z bookingu w Hotelu Elite (cena bez żadnej promocji 30 zł/os) w Forcie Koczin, gdzie znajduje się większość atrakcji turystycznych. Po kilkunastu godzinach podróży marzymy o prysznicu i łóżku, a tu się okazuje, że nie ma dla nas miejsca, bo zawalił system rezerwacyjny i miejsce będzie, ale dopiero kolejnego dnia. Zabieramy więc plecaki i szukamy innego hotelu w okolicy. Bez większego problemu parę metrów dalej znajdujemy w tej samej cenie nocleg w na pierwszy rzut oka bardzo ekskluzywnym hotelu. Fort Koczin jest bardzo turystyczny i znalezienie hotelu nie stanowi problemu. W każdym hotelu można też otrzymać mapę okolicy z zaznaczonymi atrakcjami turystycznymi.
W Koczinie znajduje się też wiele biur turystycznych organizujących wycieczki m.in. na backwaters czy do Munnaru. Można też wypożyczyć rower lub skuter. Mieszkańcy są niezwykle mili i pomocni. Kiedy mówimy, że nie mamy kasy, żeby wykupić jakąś drogą wycieczkę podpowiadają co i gdzie możemy zwiedzić żeby nie nadwyrężyć budżetu.
Rano udajemy się na spacer po okolicy. Co chwilę zaczepiają nas kierowcy tuk-tuków, proponując, że za 100-200 rupii (6-12 zł) zabiorą nas na 2-godzinną wycieczkę po wszystkich atrakcjach w okolicy. Początkowo dziękujemy, bo chcemy przejść się na wybrzeże zobaczyć słynne chińskie sieci rybackie.
Wzdłuż wybrzeża, gdzie znajdują się sieci, ciągnie się swojego rodzaju promenada, gdzie przebić się trzeba przez gąszcz straganów sprzedających dosłownie wszystko. Od świeżo wyciskanego soku z trzciny cukrowej, przez kokosy, soki owocowe, budki z owocami morza, po pamiątki wszelakiego rodzaju.
Jeszcze 10 lat temu używanych było aż 30 sieci. Niestety wysokie koszty utrzymania przy stosunkowo słabych połowach zmusiły rybaków do szukania alternatywnych metod połowu. Do dzisiaj zachowało się 20 sieci, z czego 11 zlokalizowanych jest u wybrzeża Fortu Koczin, a 9 – na wybrzeżu wyspy Vypeen. Obecnie stanowią jedną z większych atrakcji turystycznych w okolicy.
Na dalszą wycieczkę po okolicy udajemy się tuk-tukiem.
Dogadujemy cenę 100 rupii za kurs (6 zł) i ruszamy zobaczyć okoliczną pralnię dhubukhana. Od wczesnych godzin porannych zarówno mężczyźni jak i kobiety stojąc po kolana w wodzie pracują tu ciężko. Obok pralni znajduje się suszarnia, a także pomieszczenie gdzie mężczyźni prasują wyprane ciuchy. Kiedy chwytamy w ręce żelazko, które używają nie dziwi nas już dlaczego jest to praca wyłącznie dla mężczyzn. Żelazko jest bardzo ciężkie i niezwykle trudno się nim prasuje o czym dziewczyny musiały się przekonać osobiście.
Następnie kierowca tuk-tuka zabiera nas do kilku okolicznych świątyń, m.in. świątyni na wodzie i świątyni soli, gdzie ludzie przychodzą z prośbami, dosypując soli kupki znajdującej się przed świątynia i modląc się w wybranej intencji. Przed świątynią starsza Pani sprzedaje woreczki z solą.
Zwiedzamy także magazyny przypraw, podziwiając wielkie spichlerze, gdzie gromadzony jest imbir, który najpierw suszony jest na słońcu.
Miejscem, na którym najbardziej zależało nam był spice bazar. Już sobie planowaliśmy jakie zrobimy zakupy, kiedy okazało się, że kierowca wyrzucił nas w wielkim typowo turystycznym sklepie z przyprawami. Ceny były parę razy droższe niż w sklepach z przyprawami w Madikeri. Bardzo nas to miejsce rozczarowało, bo trochę inaczej wyobrażaliśmy sobie spice bazar. Kiedy kierowca zaczyna nas obwozić po sklepach swoich znajomych, dziękujemy mu za współpracę. Dziwi się, że nie chcemy zobaczyć pozostałych atrakcji znajdujących się w Forcie Koczin. Mu jednak zobaczyliśmy już to na czym najbardziej nam zależało, a dalej poradzimy sobie sami. Nie mamy ochoty odwiedzać któregoś już z rzędu sklepu, szczególnie, że mamy świadomość, że ceny w tego typu sklepach są znacznie zawyżone.
1 Comment
Kochin jest na naszej trasie wyprawy do Indii! magiczne miejsce- z tego co czytałyśmy 😉